Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Fałszywa Nuta
Fałszywa Nuta
Fałszywa Nuta
Ebook102 pages1 hour

Fałszywa Nuta

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Ralf Brandenburg, międzynarodowej sławy muzyk, został zamordowany przy swoim ukochanym fortepianie. Dochodzeniem zajmie się Vincent Germano, komisarz policji, który dojdzie do uzyskania prawdy na podstawie rozmów z osobami, które w przeszłości mały okazję poznać tego ekscentrycznego i wysublimowanego mistrza nut.

LanguageJęzyk polski
PublisherBadPress
Release dateDec 18, 2018
ISBN9781507118399
Fałszywa Nuta
Author

Claudio Ruggeri

Claudio Ruggeri, 30岁。出生于Grottaferrata (罗马)。现为从业人员,前裁判员。他遍游各地,在美国呆了很久,2007年回到意大利。写作是一直以来他的最大爱好。

Read more from Claudio Ruggeri

Related to Fałszywa Nuta

Related ebooks

Related categories

Reviews for Fałszywa Nuta

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Fałszywa Nuta - Claudio Ruggeri

    Noty autorskie

    Ta książka jest owocem fantazji.

    Wszelkie odniesienia do rzeczywistych zdarzeń i / lub osób rzeczywiscie istniejących są czysto przypadkowe.

    Piątek 5 lipca, komisariat policji

    „Drogi panie Gigante... ja już nie mam ani słów, ani cierpliwości... wychodzę".

    Komisarz Vincent Germano podniósł się z krzesła w pokoju przesłuchań z ogromnym spokojem, ale jednocześnie w sposób zdecydowany; podejrzany, którego próbował przesłuchiwać od ponad pół godziny, Renato Gigante, wydał mu się w pewnym momencie nazbyt sprytny w opowiadaniu kłamstw, postanowił więc nie zmuszać się do słuchania jego wykrętów.

    W rzeczywistości komisarz miał już wystarczające dowody, by wrzucić go za kratki za handel narkotykami; teraz usiłował tylko

    wyciągnąć od niego bardziej szczegółowe informacje,  dotyczące jednego z jego wspólników, pięćdziesięcioletniego profesjonalisty podejrzanego o pedofilię.

    Germano zamknął drzwi za sobą napotykając od razu wzrok inspektora Parisiego, który sądząc, że ta komisarza była typową taktyką, jak z dawnych czasów, zdecydował zwrócić się do niego z sarkazmem.

    „No i jak Vincencie, zrobione?".

    „Tym razem tak, Angelo, idę do domu, bo już od dwóch dni nie śpię i czuję, że mam gorączkę".

    „Faktycznie nie najlepiej wyglądasz...".

    „Dokładnie... z nim kontynuuj ty, Angelo... zanim go wrzucisz do pudła za sprzedaż narkotyków, przytrzymaj go jeszcze trochę i zobacz, co jeszcze uda ci się z niego wyciągnąć, a potem postępuj według zasad, wszystko jasne?"

    „Oczywiście, Vincencie... zawołam Di Girolama o Piazzę, żeby podwieźli cię do domu?".

    „Nie, przejdę się do przystanku, a potem wsiądę do autobusu. O tej godzinie młodzież powinna już być w szkole, więc autobusy będą prawie puste. Usłyszymy się po południu. Angelo, ale zadzwoń do mnie, jak będziesz wychodził na przerwę obiadową".

    „Ok, Vincencie, na razie".

    „Na razie".

    Dystans, jaki komisarz pokonał, aby dotrzeć do przystanku autobusowego, był dość krótki i nie minęło dziesięć minut, jak zobaczył wynurzający się zza zakrętu autobus.

    Tak, jak przewidział, prawie wszystkie miejsca były wolne, więc wybrał jedno w pierwszym rzędzie i gdy kierowca zamknął drzwi, usadowił się wygodnie.

    Ten krótki odcinek drogi z komisariatu do domu, którego przejechanie zwykle nie trwało dłużej niż kwadrans, Germano pokonał z trzema parami innych pasażerów. Byli to wyłącznie mężczyźni.

    Dwóch  z  nich  siedziało dokładnie  obok  komisarza.  Słuchał ich dyskusji z wielką uwagą, ale tak, by nie zorientowali się, że to robi. Rozmawiali o tym, jaki mógłby być najbardziej skuteczny sposób na to, by zdradzić własną żonę i nie dać się przez nią przyłapać.

    Komisarz uśmiechnął się do siebie, zdając sobie sprawę z tego, ile jeszcze musiałby się w tej kwestii nauczyć.

    Kolejnych dwóch mężczyzn, siedzących pięć rzędów za Germano,  zamiast rozmawiać o kobietach, opowiadało sobie o udanych przekrętach ubezpieczeniowych, jak w konkursie na to, kto jest bardziej sprytny, jeśli chodzi o wykorzystywanie firm ubezpieczeniowych.

    Jedyny szczery uśmiech tego dnia wywołali jednak na jego twarzy dwaj chłopcy siedzący w jednym z ostatnich rzędów w głębi. Ich wyrafinowane pomysły na wagarowanie i żartowanie z rodziców czy nauczycieli przypomniały mu dawne lata. Zapłaciłby złotem, żeby w swoich chłopięcych latach mieć, chociaż dziesięć procent ich sprytu i przebiegłości.

    Komisarz wysiadł na swoim przystanku i ruszył w kierunku jeszcze niewykończonej dróżki. Omijając dwa ronda i jeden semafor świetlny, można było tędy dotrzeć „na skróty" do osiedla, na którym mieszkał.

    Zbliżając się do bramy wejściowej, czuł wzrastające poczucie  wolności, a myśl o tym, że w końcu będzie mógł się położyć do łóżka, spowodowała, że prawie zamknął oczy jeszcze przed wejściem do mieszkania.

    Germano rozebrał się pospiesznie i położył się spać, przykryty zaledwie lekkim prześcieradłem. Ostatnie dni były tak upalne, że nawet ten kawałek bawełny wydał mu się zbędny.

    W ciągu trzech czy czterech minut zamknął kompletnie oczy. Jego  ręce wydawały się złożone jak do modlitwy, chociaż tak naprawdę zasypiając, wypuścił z nich gazetę, którą trzymał zawsze na szafce przy łóżku i z której tego ranka nie dał rady przeczytać nawet jednego artykułu.

    Obwieszczające południe dzwony z pobliskiej parafii, wybiły go z głębokiego snu tylko na chwilę. Jak się okazało, były zapowiedzią, bo tuż przed dwunastą trzydzieści, komisarz musiał już naprawdę otworzyć oczy, obudzony nieprzerwanym dźwiękiem telefonu.

    „Słucham...".

    „Vincent? To ja, Angelo, chciałem...".

    „Już jesteś na przerwie? Która to godzina?".

    „Tak naprawdę nie i nie ma jeszcze nawet pierwszej...".

    „Chciałeś by

    pewny, że dobrze się czuję, więc dzięki, że pomyślałeś, ale teraz, Angelo czuję, że muszę jeszcze odpocząć".

    „Vincencie... twój głos mówi mi, że jeszcze nie obudziłeś się na dobre, ale... wiesz, że nie zadzwoniłbym do ciebie, jeżeli nie byłoby to coś ważnego...".

    „A cóż się stało takiego ważnego?".

    „Znasz, przypadkiem, niejakiego Ralfa Brandenburga?".

    „Oczywiście, maestro, muzyk międzynarodowej sławy... mieszka jakieś dwa domy za moim. Co  mu się stało?".

    „Jeszcze nie wiemy dokładnie, ale jego ogrodnik zadzwonił do nas pięć minut temu i powiedział, że maestro leży z głową opartą na

    fortepianie. Widział go z trawnika, ale zauważył  też, że okna w jego miezkaniu są zamknięte od wewnątrz i ponieważ nie może wejść do środka, zdecydował się zadzwonić do nas i... posłuchaj, jeżeli wyjrzysz na zewnątrz, może dojrzysz chociaż ogrodnika".

    Komisarz odsunął firankę z okna swojej sypialni znajdującej się

    na pierwszym piętrze i z odległości trzydziestu-czterdziestu  metrów rozpoznał postać chłopaka, który często pomagał nauczycielowi w pracach ogrodowych. Powiadomił o tym inspektora Parisiego, który czekał na dalsze wiadomości od komisarza, przed wysłaniem radiowozu oraz przed przyjazdem karetki pogotowia.

    Germano wyskoczył na zewnątrz jeszcze niemal w półśnie, przebiegł kilkadziesiąt metrów, które dzieliły go od mieszkania Ralfa Brandenburga, i po tym, jak przeskoczył małą siatkę, znalazł się na trawniku mistrza muzyki.

    Czekał już tam na niego ogrodnik, który nie przestawał nawet na chwilę wskazywać na okno, poprzez które można było dojrzeć fortepian w salonie i z tego, co było widać, głowa Ralfa Brandenburga opierała się na klawiaturze instrumentu, a ramiona zwisały w sposób nienaturalny, dotykając prawie podłogi. Germano założył, że okno będzie i tak otwarte siłą przez kogoś z pogotowia albo przez strażaków, zadecydował więc sam je otworzyć.

    Maestro, wydawało się, że spał, ale rana na karku od tępego narzędzia, połączona z niezmiernie dużą ilością krwi na podłodze

    i na klawiaturze fortepianu wskazywała na coś zupełnie innego.

    Komisarz mniej więcej zdał sobie sprawę z tego, co się wydarzyło więc ostrożnie, w nadziei, że niczego nie

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1